Sprawa pierwsza: życzę wszystkiego najlepszego wszystkim paniom/dziewczynom/klaczom z okazji Dnia Kobiet! 😉
Sprawa druga: ostatnio napisałem, że postaram się jakoś urozmaicić wam czekanie na dalsze części tłumaczenia. W związku z tym będę m.in. umieszczał od czasu do czasu krótkie fragmenty z kolejnych rozdziałów, żebyście mieli nad czym rozmyślać 😉 Postaram się robić to tak, aby nie zdradzać za dużo – nie będę więc podawał nawet numeru rozdziału, z którego pochodzi dana część.
No to zaczynamy! Na sam początek, coś bardzo tajemniczego…
———————-
Po kilku chwilach dostrzegła małe światło w oddali. Mrowienie z tyłu głowy mówiło jej, żeby płynęła w kierunku tego światła, że za nim znajdzie schronienie i spokój. Na kilka sekund przeszyła ją jednak trwoga – czy „podążanie w stronę światła” nie kojarzyło się zwykle z nieco innym rodzajem schronienia i pokoju? Palący ból w płucach i pragnienie powietrza przekonały ją jednak, aby mimo wszystko zaryzykowała. Płynęła więc. Światło stawało się coraz większe i po niedługim czasie klacz mogła dostrzec jego refleksy na wodzie.
Wynurzyła się na powierzchnię i natychmiast złapała głęboki, długo oczekiwany oddech, a po nim następny, i następny. Powietrze nigdy wcześniej nie smakowało tak dobrze. Poczuła też, że woda dookoła stała się jakby spokojniejsza i cieplejsza, niemal przyjemna. Skorzystała z okazji, aby chwilę odpocząć, unosząc się na morskiej tafli.