Category Archives: Uncategorized

Kolejny fragment, kolejna zagwozdka dla was!

—————-

Długi, ciemny korytarz rozciągał się przed Twilight, oświetlony jedynie w kilku miejscach przez słaby blask wiszących na ścianach pochodni. Marmurowe słupy wznosiły się wysoko ponad jej głową, a ich szczyty niknęły w ciemności. Ciemnoczerwony dywan pokrywał podłogę, tłumiąc odgłosy kopyt powoli idącego jednorożca. Twilight nie była w stanie dostrzec ani początku, ani końca korytarza, przez co ten wydawał się ciągnąć w nieskończoność.

– Halo? – zawołała w mroczna pustkę przed sobą. – Jest tu ktoś? – Odpowiedziało jej tylko echo.


Idąc dalej, zauważyła parę pochodni, świecących znacznie jaśniej od pozostałych, oraz trzecie źródło światła, wylewające się na korytarz w oddali. Podeszła do dwóch kolumn, na których wisiały pochodnie. Między nimi, zamiast ściany, znajdowało się duże okno. Podchodząc bliżej zorientowała się, że nie było to tyle okno, co witraż. Jego tło stanowiło wielkie, niebieskie niebo, pod którym znajdowała się żyzna ziemia, pełna drzew z różnych rozmiarów owocami. 
W środku witraża znajdowała się zaś pomarańczowa klacz. Każdy kolor tej kompozycji był niezwykle żywy, tak bardzo, że rzeczywiście przypominało to patrzenie przez okno. 


Jej wzrok podążył w dół, przyciągnięty słabym, złotym połyskiem, od którego odbijało się światło pochodni. Tabliczka. Klacz nachyliła się, aby przeczytać umieszczony na niej napis:


„Największa Klęska Twilight Sparkle”

—————-

Wieści na temat tłumaczenia: powoli rozpoczynają się poprawki rozdziałów XXVI wzwyż, zaś rozdział XXXIV (najnowszy) jest skończony w 50%. Tak, wiem, nie pociesza was to, nawet mimo moich rozlicznych prób umilenia wam jakoś tego czasu.


Ja tymczasem wracam do translacji rozdziału XXXIV oraz poprawiania kolejnych części Żurawinowego Wzgórza.

Obiecałem wam zajęcie na czas przerwy, więc łapcie:

[normal] [comedy]

przekład: aTOM

korekta: JeT.Wro


Opis: Zima zawitała do Ponyville, a Diamond Tiara została królową Wzgórza. Czy Liga Zdobywców Znaczków zdoła odbić śnieżna fortecę z jej kopyt?

Tagi w zasadzie mówią wszystko. Jeśli macie ochotę w przerwie między sezonami poczytać sobie coś, co mogło by po drobnych modyfikacjach służyć za scenariusz dobrego odcinka MLP, to serdecznie zapraszam do lektury tego opowiadania 🙂

—————
Tym razem nie wyprzedzam FGE, jeśli chodzi o premiery ;p Wszelkie komentarze prosiłbym pisać właśnie tam. 

Wszystkim czytelnikom oraz odwiedzającym tego bloga chciałem złożyć życzenia Błogosławionych i Radosnych Świąt Wielkiej Nocy.

Macie tu też Wielkanocną Havocwing! Bo wiecie… króliczki.

Autor: Alcyone Meissa.

A wieczorem przyjdzie Zajączek… I przyniesie m.in. kurczaka.

Pora na kilka wiadomości!

Jedna z nich jest świetna, druga dobra, trzecia zła, czwarta pocieszająca.

Wiadomość świetna: właśnie wyszedł trzydziesty czwarty rozdział oryginału. Słowo „epickość” nie jest wystarczające, by go opisać. Tam już nie ma barier czy limitów, to, co wyprawiają kuce miażdży i urywa pewne części ciała. Translacja rozpocznie się od razu.

Wiadomość dobra: autor oficjalnie rozpoczął poprawianie części XVI-XXXIV. Postaram się dotrzymać mu tempa i na bieżąco aktualizować także polskie tłumaczenie, równocześnie przygotowując wersję pdf fanfika. Wszystkie zmiany będą opisane w dzienniku tłumacza.

Wiadomość zła: rozdział dwudziesty siódmy jest ukończony w ponad 50%… i tak zostanie, dopóki nie dojdę do niego z poprawkami. Chodzi o to, bym nie musiał dwa razy tłumaczyć tego samego lub usuwać później np. kilkunastu stron opisów. I zanim zapytacie, po co w takim razie w ogóle go zaczynałem: aby nie wypaść z „rytmu”. W dodatku te 50% stanowią głównie rzeczy, co do których jestem pewien, że NIE ulegną zmianom.

Wiadomość pocieszająca: choć poprawki skutecznie zablokują publikację nowych części na ładnych kilka tygodni, to popatrzcie na dziennik tłumacza. Rozdziały XXX-XXXIIII są właściwie ukończone. Do czasu skończenia wprowadzania modyfikacji także i część XXXIV winna być przetłumaczona (mam nadzieję). Mega-aktualizacja po mega-przerwie? Jak najbardziej.

I łapcie Red Velvet, bo Red Velvet nigdy za wiele.

autor: piterq


Briarthorn jednak daje sporo radochy przy tłumaczeniu xD A skoro wy też go tak lubicie…

———————-
– Tak, widzę już, dlaczego zależy wam, żeby trzymać niektóre kucyki z dala od tego miejsca. A tak kontynuując… SZNP często próbuje atakować miasto?

– Czy wysyłanie tutaj oddziałów lotniczych dwa razy na miesiąc celem wystraszenia każdego obywatela liczy się jako „często”? Takie regularne przypomnienie, że jeśli jedna mała rzecz pójdzie nie tak, to miasto zamieni się pył, a jego mieszkańcy zostaną zabici i wrzuceni na Krwawe Mokradła? I to w tej właśnie kolejności, jeśli ktoś ma szczęście? Zobaczmy…

Briarthorn wyjął jakby od niechcenia małe, elektroniczne urządzenie z kieszeni, pokryte mnóstwem diod i pokręteł, po czym zaczął mu się uważnie przyglądać.

– Cóż, jeśli ci odpowiedzialni za obserwację nie są idiotami, a zwykle nie są, bo wykonują całkiem niezłą robotę pod tym względem, to możemy się spodziewać kolejnego pokazu fajerwerek jeszcze przed końcem tygodnia. Pociski, wybuchy magii, granaty, napalm, takie tam. To świetna zabawa, można wziąć całą rodzinę i oglądać przedstawienie. Będzie cię trzymało w napięciu aż po sam wielki finał: to całe AMRG-22000 to prawdziwe cudo. Szkoda, że żadna z tych rzeczy nie działa na Kopułę. Jeśli o mnie zaś chodzi, to lubię przesiadywać gdzieś wyżej, tuż pod polem ochronnym. Zawsze jest szansa, że wojaki zobaczą, jak im macham. Naprawdę, oni są przekonani, że atakują nas „z zaskoczenia”, strach się bać! – zadrwił, machając skrzydłami i kopytami z udawanym strachem. – Ale dajcie spokój. W ich mieście trzeba wypełnić jakieś trzy podania, żeby móc komuś rozkazać kichnąć, więc już dawno rozgryźliśmy ich schemat działania. Królowa lubi rozwieszać po mieście transparenty i takie tam, gdy się spodziewamy nalotu. Ot tak, dla śmiechu. Domyślam się, że najpóźniej jutro pojawią się zwiadowcy. Zwykle latają tu na dzień czy dwa przed atakiem.

– Przed końcem tygodnia… Bogini, to nie brzmi zbyt przyjemnie – podkreśliła nerwowo Rarity. – Czy wojsko nie będzie w takim razie ścigać wszystkich, którzy będą chcieć akurat opuścić miasto?

Briarthorn odwrócił się i podszedł do białej klaczy, „przypadkowo” dotykając ją przy tym skrzydłem w bok.

– Och, ależ próbują to robić, a jakże. To właśnie dlatego mamy tutaj najlepszych pilotów w najlepszych statkach. Wszystko własnej produkcji i własnego szkolenia. I znacznie lepsze niż to, co może zaoferować głupie wojsko. – Rozłożył skrzydła i zasalutował. Jedno z nich ponownie pogładziło klacz w tylną część ciała. Stał tak na baczność przez mniej niż sekundę, w idealnej pozie prawdziwego pilota. – Jeśli martwisz się o to, że atakujący mogą zrobić dziury w naszej wspaniałej, półokrągłej sferze, to niepotrzebnie się przejmujesz. Nasze statki? Nawet nie korzystają z Kopuły, bo mają własne środki zapobiegawcze. Ich maszynki? Nigdy jej nawet nie drasnęły. Mogę cię zapewnić, panno Rarity, że choćby nie wiem jak przerażająco wyglądał atak, to żadna krzywda nie stanie się żadnej z twoich uroczych kompanek… ani Lockwoodowi, ani panu Mięśniakowi – dodał, kłaniając się nisko i odsuwając skrzydło tak szybko, że Rarity nie zdążyła nawet prychnąć z oburzenia spowodowanego trzecim już dotknięciem okolicy jej Znaczka.

Tym razem mam dla was prawdziwą bombę, jeśli chodzi o twórczość fanowską.

Nicolas Dominique stworzył utwór poświęcony temu fikowi! Jeśli ktoś lubi muzykę elektroniczną, to serdecznie zapraszam na jego kanał.


Nadto, dla wszystkich tych, którzy chcieliby poczytać sobie nieco C:E w jego oryginalnym języku, przygotowałem wersję pdf do ściągnięcia.

CRISIS: Equestria Book I: Chaos

Obecnie trwają prace nad utworzeniem tomu II oraz polskich wersji.

Moi państwo, przed wami Briarthorn, a.k.a. „Kucyk, którego żarty są jeszcze bardziej żenujące niż moje”!

by Starlightspark


Serio, kwestie tego kolesia brzmią jak połączenie mowy Starlight z gadką Insipid i szybkością wypluwania z siebie słów godną Pinkie Pie.

W każdym razie, pora na trochę informacji o postępach tłumaczenia! Rozdział XXVII baaardzo powoli się rzeźbi, podobnie jak dwa kolejne. Nadto za jakiś czas powinien się ukazać przekład kolejnego, krótkiego fika, tym razem z gatunku [normal] – ot, jako taka odskocznia od całej tej „epickości”. Niech CMC też mają swoje pięć minut.

Z tego miejsca chciałbym też podziękować Erastowi oraz Bodziowi, którzy znajdują czas, aby wychwycić resztę błędów, jakie się ostały w początkowych rozdziałach CRISIS: Equestrii (i przy okazji trochę się na mnie powyżywać, he he).

Sprawa pierwsza: życzę wszystkiego najlepszego wszystkim paniom/dziewczynom/klaczom z okazji Dnia Kobiet! 😉


Sprawa druga: ostatnio napisałem, że postaram się jakoś urozmaicić wam czekanie na dalsze części tłumaczenia. W związku z tym będę m.in. umieszczał od czasu do czasu krótkie fragmenty z kolejnych rozdziałów, żebyście mieli nad czym rozmyślać 😉 Postaram się robić to tak, aby nie zdradzać za dużo – nie będę więc podawał nawet numeru rozdziału, z którego pochodzi dana część.

No to zaczynamy! Na sam początek, coś bardzo tajemniczego…

———————-
Zaczynało jej brakować powietrza, a lodowata woda zmroziła ciało do szpiku kości. Ciemność ogarnęła ją ze wszystkich stron – klacz nie była już nawet pewna, gdzie jest góra, a gdzie dół. Prądy wokół niej szalały tam i z powrotem, w całkowicie losowy sposób, sprawiając, że pływanie było niemal niemożliwe. Starała się je pokonać, oddalając się w kierunku, który, jak miała nadzieję, doprowadzi ją na powierzchnię.

Po kilku chwilach dostrzegła małe światło w oddali. Mrowienie z tyłu głowy mówiło jej, żeby płynęła w kierunku tego światła, że za nim znajdzie schronienie i spokój. Na kilka sekund przeszyła ją jednak trwoga – czy „podążanie w stronę światła” nie kojarzyło się zwykle z nieco innym rodzajem schronienia i pokoju? Palący ból w płucach i pragnienie powietrza przekonały ją jednak, aby mimo wszystko zaryzykowała. Płynęła więc. Światło stawało się coraz większe i po niedługim czasie klacz mogła dostrzec jego refleksy na wodzie.

Wynurzyła się na powierzchnię i natychmiast złapała głęboki, długo oczekiwany oddech, a po nim następny, i następny. Powietrze nigdy wcześniej nie smakowało tak dobrze. Poczuła też, że woda dookoła stała się jakby spokojniejsza i cieplejsza, niemal przyjemna. Skorzystała z okazji, aby chwilę odpocząć, unosząc się na morskiej tafli.

———————-

CRISIS: Equestria Audio Play!

Grupa BogyleBronies Studio podjęła się iście monumentalnego zadania: chcą oni przygotować i nagrać najprawdziwszy audio play z C:E! W sieci pojawiła się już nawet zapowiedź tego projektu:

http://www.youtube.com/watch?v=kBS1wGmvk3M

Powiem krótko, pierwsze półtorej minuty robi wrażenie. Reszta trailera to z kolei ogłoszenie o poszukiwaniu ludzi chętnych do pomocy przy tym przedsięwzięciu: od scenarzystów, muzyków czy rysowników, aż po oczywiście aktorów!

Spora część z was, drodzy czytelnicy, udowodniła już na przykład, że posiada niezłe umiejętności malarskie, więc czemu by nie spróbować? A może gdzieś tam na waszym dysku leży sobie niedokończony motyw muzyczny, który pasowałby do tego opowiadania? A może nawet chcielibyście się sprawdzić jako głos jednej z postaci? Wstępne „zapisy” trwają do końca marca, także nie zastanawiajcie się, tylko próbujcie!

Oczywiście rozumiem, że może pojawić się kwestia tzw. bariery językowej, ale nie martwcie się o to. Jeśli ktoś z was będzie zainteresowany tym projektem, to chętnie pomogę w kontaktach z BogyleBronies.

Tymczasem trzymam za nich kopytka i będę na bieżąco was informował o postępach!