Rozdział XXVII: Impertynencja

Stron: 69
Liczba słów: 25670

Twierdzisz, że nie dam rady cię zaskoczyć? Czyli pewnie spodziewałeś się tego!


—–

Translacja uzależnia. Nie wiem, czemu to robię, tym bardziej, że lada moment pojawi się poprawiony oryginalny rozdział XVI. Ale mniejsza o to. Modyfikacje idą ekipie Ganona dość wolno, więc postanowiłem mimo wszystko posłać kolejny rozdział (a co będzie tak leżał bezużytecznie na dysku). Fabularnie nic się nie posuwa w przód, więc niech wam chociaż umili czekanie.

No i krótka informacja, a właściwie powtórzenie pewnej wcześniejszej: szukam dwóch osób chętnych do przejrzenia poprawionych oraz już-wkrótce-poprawionych rozdziałów pod kątem gramatycznym oraz stylistycznym. Jeśli ktoś jest zainteresowany, niech napisze jakiś kontakt w komentarzach.

14 thoughts on “

  1. Henryk Sclaveni

    Ciekawy rozdział, przegadany, ale w sumie chyba wolę przegadane rozdziały. Przy stroju Flathoof’a „piałem jak kogut”, co chyba źle o mnie świadczy, bo ta akcja była chamska XD. Ponadto końcówka rozdziału wskazuje, że czeka nas niezła rozruba w najbliższym czasie.

    Cytat dnia:

    „On w końcu jest teraz jakby bogiem, uświadom to sobie.” – dobre, trzeba było jeszcze napisać „to sobie, sobie” 🙂

    Reply
    1. aTOM

      Akcja ze strojem i przezwiskami to jedno z najlepszych nawiązań w fiku, ale jedynie w angielskiej wersji. Łączy się ona z tworem o nazwie „Mystery Science Theater 3000”, który jest najprościej mówiąc, sitcomem. W Polsce niemalże całkowicie nieznanym (i nieprzetłumaczonym), z tego co zdołałem się dowiedzieć. Także zamieniłem to po prostu na własne pseudo-śmieszne wyzwiska. Miło mi, że się podobały :]

      A cytat dnia przyszedł mi do głowy w ostatniej chwili ;p

      Reply
    2. aTOM

      Z innej beczki: lada moment skończę poprawiać rozdział XVI. Jesteś dalej zainteresowany byciem prereaderem (patrz wyżej)?

      PS. Ten ostatni tekst brzmi jak coś, co Insipid mogła by rzucić ;p

      Reply
  2. Alcyone Meissa

    Jedli i ubierali się, zajęło im to ponad 50 stron 😀
    Ale co tam, i tak mi się podoba. Nie śmiałam się tak od… od dziś rano, kiedy czytałam „Kamienie na szaniec”. Świetna robota, jak zwykle 🙂

    Reply
    1. aTOM

      Lanie wody pełną gębą, ale przynajmniej zrobione z jajem. A następny rozdział jest w sporej mierze taki sam, dopiero od XXIX akcja rusza, że tak powiem, z kopyta (ale to pewno wiesz ;P)

      Usiłuję sobie przypomnieć, co było takiego śmiesznego w „Kamieniach”, ale jakoś nic mi do głowy nie przychodzi…

      Reply
    2. Alcyone Meissa

      XXIX to mój ulubiony rozdział 😉 Dokładnie wiem.

      Czytałam „Kamienie” dziś i dosłownie kwiczałam ze śmiechu, rodzinie czytałam co zabawniejsze fragmenty. Generalnie miałam ubaw z postaci i następujących ciągle informacji typu „Rudy bardzo się rozwinął w ostatnim półroczu” albo „Dzięki pobytowi w więzieniu Zośka poznał wiele nowych aspektów życia”. Do tego niemal żadnych dialogów, ale wszyscy się ciągle „rozwijają”, choć juz na początku są wspaniali, zaradni, silni i inteligentni. W rozmowach ze sobą rozważają swój charakter oraz analizują pozytwny i negatywny wpływ, jaki mają na siebie. Ogółem patos i zero naturalności. Acha, no i po akcjach w dywersji „Uczą się z zapałem”. Leżałam ze śmiechu.

      Reply
    3. aTOM

      Heh, jeśli tak na to spojrzeć ;p Sami Gary czy Mary Sue. Aż mi samemu przyszła ochota na przeczytanie tego (serio) i odświeżenie sobie, bo już kilka latek minęło, odkąd miałem jakąś szkolną lekturę w ręku.

      Reply
    4. aTOM

      Ochota na przeczytanie nagle mi jakoś odeszła… Zostanę może przy Werterze, mam dzisiaj nieco wisielczy humor.

      Reply
  3. Trigen Ti

    Nie uśmiałem się (przy tym strój) tak od czasu gdy RD i Pinki oderwały głowę temu robotowi 😀 nie pamiętam który to był rozdział. 😀

    Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.