The Sword Coast – Rozdział VII – Piaski

[crossover][adventure][dark]
 
Wybrzeże Mieczy
korekta/prereading: Dolar84, Jet.Wro, artiko
Opis: Gdy tajemniczy wróg zaczyna polować na młodą magiczkę Twilight Sparkle, nawet bezpieczne mury cytadeli Candlekeep nie mogą zapewnić jej bezpieczeństwa. Z wyznaczoną nagrodą za jej głowę i czując na ramieniu oddech śmierci, jedynym ratunkiem dla klaczy jest magia przyjaźni. Być może, wraz z nowymi sojuszniczkami u swego boku, zdoła odnaleźć odpowiedzi na dręczące ją pytania i odkryć swe przeznaczenie.
———————–
„A to za babcię, która zawsze mówiła, że nie będę niczym więcej jak tylko nożem do masła!”

3 thoughts on “The Sword Coast – Rozdział VII – Piaski

  1. Zodiak

    Dlaczego tu jeszcze nie ma żadnych komentarzy? Ja się pytam?No, tak, CRISISa to by się czytało, ale co innego to nie, hm? Ludzie, doceńcie pracę aTOMa (hehe, fajnie to wygląda).

    Zacznę może od tego, ze nie grałem w Baldur’s Gate. Niestety. Jakoś nigdy nie miałem tej przyjemności. Tak więc jestem jednym z tych czytelników, którzy mają przed sobą tą historię po raz pierwszy. A więc tak: fanfik jest przeniesieniem historii z Forgotten Realms do kucykowego świata, Twilight jest główną bohaterką, więc nietrudno się domyślić reszty kompanii. No i w sumie podoba mi się pomysł takiego crossoveru. Przywodzi to na myśl inny crossover z serią gier, który osobiście ubóstwiam.

    Klimatu niestety nie mogę skomentować odpowiednio, bo, jak mówiłem, nie grałem w gry. Ci, którzy grali i cenią sobie BA będą pewnie w siódmym niebie. Mnie ta gra zachęciła do poznania tej historii i przywiodła wspomnienia z innej gry, osadzonej w tym samym uniwersum, a mianowicie Neverwinter Nights 2. Jest tu ten (nieco dziwny) system magii z systemu D&D, charakterystyczne przedmioty czy nazwy. Czuć tu to takie… tradycyjne fantasy, z magami, rycerzami, smokami itd. To ogromny plus opowieści.

    Kolejną rzeczą, która mi się tu podoba jest próba zbudowania głównej bohaterce sumienia. Przeważnie w grach nasza postać zabija bez mrugnięcia okiem. Nieważne, czy była pastuchem czy studentem. W wielu grach tak jest, a tutaj zostało to zmienione. To się autorowi chwali. (Przypominam: nie wiem, jak z tym było w grze.)

    Niestety… Nie wychodzi to tak dobrze, jak autor by chciał. Dlaczego? BO TWILIGHT TO TUTAJ PIE*DOLONY OP. I to jest temat na dyskusję. Otóż w grach komputerowych, jeśli nasza postać pokonuje wrogów bez problemów to znaczy, że jest dobra. Albo gra jest za łatwa. I w grze cieszymy się, jeśli zabijemy pięciu bandytów bez zadrapania. Daje to satysfakcję z dobrze prowadzonej postaci.
    Na papierze to tak nie działa. Postać, której nie da się zranić, nie da pokonać ani złamać – jest nudna. Bo po co emocjonować się walką,s koro wiadomym jest, że główny bohater nawet nie zostanie draśnięty? Serio, Twilight w pewnym momencie zostaje postrzelona strzałą w nogę i… I morduje całą grupę doświadczonych w walce najemników. Niektórzy mogą mi zarzucić hipokryzję, ale jeśli maja to zrobić, niech zarzucą mi ją prywatnie.
    Ciężo mi uwierzyć w te koszmary Twilight i jej wyrzuty sumienia, kiedy ona i tak idzie i morduje wszystko na swojej drodze. Tutaj muszę dodać, ze jest ona żółtodziobem. Świeżakiem bez doświadczenia. I niech mi ktoś wyjaśni: skoro całe życie uczyła się czarów, dlaczego więc włada tym swoim śmiesznym mieczem lepiej niż tacy panowie jak Geralt z Rivii, Aragorn czy Jaimie „Niezręczna Sytuacja” Lannister?
    To właśnie sprawia, że… nie mam ochoty kibicować tej Twilight. Cholera, bardziej mi szkoda jej ofiar.

    I to była chyba największa wada tego fanfika. Dalej są barwne opisy, czy sytuacje wyrwane z D&D. Świat przedstawiony w świetny sposób został przeniesiony z gry. Nie grałem, powtarzam, ale widzę, że autor dbał o przeniesienie ras, frakcji, historii czy nawet mitów i legend. Dobrze się to czyta, naprawdę… tylko gdyby nie ten jeden, kardynalny błąd.

    Mi się fanfik przyjemnie czyta. Polecam go rękami i nogami, nawet mimo jego niedoskonałości. Fani Baldur’s Gate będą wniebowzięci.

    „Przed wyruszeniem w drogę, należy zebrać drużynę”

    Reply
    1. aTOM Post author

      Ach, jakiż piękny, porządny komentarz. Dla takich warto tłumaczyć!

      Opowiadając na największy zarzut – tak, Twilight jest cholernym OP w porównaniu z innymi. Pewna porcja wyjaśnienia tego stanu jest serwowana w rozdziale IX, jeśli dobrze pamiętam, a pozostała część powodów jest stricte związana z fabułą. Jedynym innym rozwiązaniem byłoby chyba stopniowe „levelowanie” Twilight, ale cóż, autor pisze tak, a nie inaczej. Przyznam wręcz, że w trakcie pierwszego czytanie fika nie zwróciłem nawet na tę kwestię większej uwagi, bo zbytnio chłonąłem wszelkie smaczki, aluzje i inne takie.

      Reply

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.